April 10, 2015

Plaża, psy, pura vida, Costa Rica.

Co wydarzyło się dzisiaj? Marea zjadła mi kolejne klapki, które dostałam w zamian za pierwsze zjedzone. Jakoś tak zdrzemnęłam się na hamaku... Obudziła mnie właśnie ona, liżąc po gębie, zaraz potem przyszedł Logan, trącając łapą. Sprawa była jasna: "wstawaj, zajmij się nami!". Ponieważ Marea już rozerwała (się) japonkami, to wzięłam Logana na spacer. On szczególnie spacerów potrzebuje, bo bez nich wyprowadza się sam, podkopując pod ogrodzeniem. 
Ale Marea tez lubi spacery po plaży. Zawsze można tam znaleźć obierki z mango, które są absolutnie przepyszne.
 Logan jest prawdziwym macho. Twardziel, ma własne zdanie i robi, co chce. I uwielbia pieszczoty...
Jest piękny. Jedno oko ma niebieskie, drugie brązowe. Staram się zrobić takie zdjęcie, ale jeszcze się nie udało...

Poszliśmy na plażę, razem z nami 2 psice z sąsiedzctwa. Uprzedzono mnie, żeby chłopaka nie puszczać luzem, bo ucieka. No ale te wariatki biegały po plaży, fale malowniczo falowały, słońce powoli zachodziło, więc pomyślałam, jak cudownie byłoby tak iśc z psami, które się w tych falach ganiają... no i pusciłam drania. Jak wyrwał sprintem, to ani się nie obejrzał, ani za psiacami, ani oczywiście za mną. Uciekł z plaży natychmiast. A ja, żeby go gonić, to musiałam włożyć buty i skarpetki, poza tym nie mogę biegać, chodzić prawie też nie, a on uciekł po schodach. I teraz ta gonitwa myśli: "rany, gdzie ja go teraz znajdę... a jak wybiegł prosto pod samochód?... a jak go nie znajdę??!..." W międzyczasie wspinałam sie po okropnie wysokich schodach na górę. Na szczycie rozejrzałam się, i zobaczyłam dziewczyny sąsiadów. Ufff... ale gdzie Logan? "Logan! Logan!! LOGAN!!!!!!". NIC. NIGDZIE. Ale poszłamw kierunku, z którego przyszły, bo pewnie pobiegły za nim. A on pewnie teraz właśnie poluje na czyjeś kury... Zeszłam z góry, ani śladu. To odracam się, żeby się wspiąć z powrotem... i widzę, idzie jakiś pies, ale przeciez nie mam soczewek, oczywiście, to z daleka nic nie widzę, wołam Logana na wszelki wypadek, pies przyspiesza, widzę go lepiej... Tak, to on! Otwieram ramiona, będę łapać zgube i zasmyczać. MWAHA! Ominął mnie zgrabnie i pobiegł na dół, na kolejna plażę. A ja za nim... Pobiegł do wody razem z jedną z dziewczyn, potem postanowił obsikać wszystkie krzaki w okolicy, a w jednych sie wytarzać. Tam dorwałam drania. Więcej go nie puszczę, bardzo dziękuję za eksperymenty tego typu...

No bo w ogóle, to psy są 3. Najstarsza malamutka Harley, którą nazywam pieszczotliwie "Gordita", ponieważ absolutnie na to zasługuje. 
Cały dzień leży, ze 3 razy zmienia miejsce. Najbardziej lubi warzywa, asystuje mi w kuchni, gdy tylko zaczynam jakieś kroić. Któregos dnia uliczny sprzedaca podszedł do furtki z ofertą, więc wszystkie 3 sztuki zerwały się ze szczekaniem, tzn. wszystkie chciały się zerwac, ale Harley złapał skurcz w prawą tylna nogę, więc rozwyła sie przeraźliwie. Pobiegłam natychmiast zobaczyć, co za tragedia (tym razem) się wydarzyła, Stwierdziłam brak śladów krwi. Jednak leżała rozpłaszczona na podłodze, a kiedy próbowała sie podnieść, prawa tylna noga była niewładna. Uspokoiłam ja trochę, zaczęłam macać. Nic nie złamane, mięśnie spięte. Panią Grubaskę złapał skurcz. Wymasowałam nóżkę, wygłaskałam resztę, i pies jak nowy! :)
Kolejny jest Logan, mój uciekinier. Charakternik. Od razu pierwszego dnia wszedł do mojego pokoju i razem ze spider-crocksem władował się pod łóżko. Jak próbowałam odebrać, to rzucił sie z zębami. To samo zrobił, kiedy próbowałam go zrzucić ze swojego łóżka:
A wygląda na takie słodkie niewiniątko! :)
Logan ma też zwyczaj wkładania gęby do talerza jedzącego człowieka, więc musiałam na nim stosować Metody Specjalistyczne. Walczył ze mna trochę, ale w końcu przestał. Teraz tylko przychodzi od czasu do czasu (czasem co 5 minut, jak jest bardzo znudzony), żeby go głaskać. Albo żeby go zabrać na spacer. 
No i młoda, Marea. Zjadacz Japonek i Skarpetkowy Potwór. A także Pogromczyni Iguany. Młoda ma 9 miesięcy, zachowuje się jakby miała maksymalnie 6. Kradnie japonki i rozgryza, niektóre części połyka. Skarpetki uwielbia, ostatnio zabrała obie z moich butów, musiałam sięgać głęboko do jej pyska w celach wydobywczych. A któregoś dnia do ogrodu weszła iguana, i dała młodej po nosie ogonem, robiąc dziurę długą na 5 cm i głęboka na pół. Było szyte, teraz jest zielony nos.
A ta mina to po wyrwaniu skarpetek z trzewi...

No comments: